Postanowiłam dzisiejszym wpisem otworzyć cykl tekstów na moim blogu, poświęcony dość swobodnej, bardziej rozrywkowej tematyce. I chciałabym zacząć od dziedziny, która, choć może stwarzać pozory błahej i nieciekawej, potrafi naprawdę niejednym zaskoczyć. Mowa o grach planszowych, popularnym obecnie sposobie na miłe spędzanie wolnego czasu z przyjaciółmi. Tyle, że określenie „popularny” wydaje się w tym przypadku już raczej niewystarczające. Co tak naprawdę się kryje „pod planszą”?
Słowa zamieszczone przeze mnie w dzisiejszym wpisie mogą nieco podzielić odbiorców. Jedni prawdopodobnie stwierdzą, że to nieszczególnie ciekawy temat, zarezerwowany raczej dla dzieci i najbardziej zakręconych, tak zwanych „geeków”. Inni znowu, mocno zakotwiczeni w opisywanej dziedzinie, uznają zapewne, że moje wiadomości są albo przedawnione, albo niepełne, albo w ogóle zniekształcają obraz tego, o czym mowa. Ale bez względu na te opinie, pewne jest jedno: planszówki to nie tylko luźna zabawa – to już sporych rozmiarów zjawisko, zyskujące coraz większe zainteresowanie.
Gry planszowe w liczbach – czy wiesz, że…
Dla wielu dorosłych osób planszówki nadal stanowią dziecięcy, prosty i niezbyt porywający odłam gier, do których należą też ich poważniejsze, uznane od wieków tytuły – takie jak szachy lub warcaby – czy nawet wykorzystywane jako mechanizm hazardu, np. Poker czy Black Jack. Tymczasem tzw. „gry bez prądu” powoli urastają do rozmiarów zjawiska, ruchu, pewnego, symptomatycznego znaku kulturowego naszych czasów. Świadczą o tym zarówno rozmaite formy „dystrybucji” tego typu rozrywki, jak i same liczby oraz statystyki. Czy wiecie, na przykład, że Polska jest 3 największym rynkiem gier planszowych w Europie, zaraz po Niemczech i Francji? Że jest on wart około 300 milionów złotych i ta suma wciąż wzrasta? Czy przypuszczaliście, że w naszym kraju wydaje się około 400 tytułów rocznie, które lądują na stołach zarówno polskich, jak i zagranicznych? Czy spodziewaliście się, że mamy utalentowanych, rodzimych twórców planszówek, cenionych nawet za oceanem, o czym świadczą liczne wyróżnienia bądź wysokie pozycje danych gier w ogólnoświatowych rankingach? Na koniec „cyfrowych niespodzianek” dodam, że polski tytuł Lords of Hellas, na popularnej, międzynarodowej platformie crowdfundingowej został wsparty przez ponad 12 000 osób i na wydanie zebrał… ponad 8 200 000 złotych…
Myślę, że podane wyżej informacje już same w sobie tłumaczą fakt, dlaczego postanowiłam nieco bardziej przyjrzeć się tej dziedzinie oraz pokrótce opisać jej ciekawy rozwój. Co więcej, sama należę do osób, które chętnie co pewien czas spotkają się ze znajomymi i zagrają w coś ciekawego. Ale dopiero w momencie, gdy zdałam sobie sprawę, jak duża i wielopoziomowa jest to machina – napędzana przez wciąż rosnący rynek wydawniczy czy zbytu pierwotnego i wtórnego, przez nowoczesne media wirtualne, przez ogromne grupy fanowskie, przez osoby zajmujące się ulepszaniem, uzupełnianiem i przekształcaniem gier planszowych – temat ten zafascynował mnie jako prawdziwe zjawisko. Warto też wspomnieć o organizowanych licznych konwentach, targach, zjazdach, turniejach i rodzinnych wydarzeniach, związanych z „grami bez prądu” – takimi jak „Rzuć kostką” czy „Planszówki na Narodowym”, odbywające się w stolicy. Dzisiaj coraz trudniej znaleźć puby czy kawiarnie, które nie miałyby na stanie chociaż paru popularnych tytułów, nie mówiąc już o coraz częściej powstających, specjalnych, gastronomicznych lokalach planszówkowych.
Nowoczesne gry planszowe oraz ich gatunki
Mówiąc w dużym skrócie, wspomniane szachy i warcaby z jednej strony, a z drugiej takie pamiętne tytuły, jak chińczyk, Monopoly czy Eurobiznes, nazywane są obecnie klasycznymi grami planszowymi. Tymczasem zjawisko, o którym mówię, dotyczy kolejnej generacji tej formy rozrywki. Za jej początek umownie uznaje się powstanie takich tytułów, jak Catan. Umownie, ponieważ już wcześniej istniały bardziej zaawansowane planszówki, jednak skupiające raczej węższe grono sympatyków gier osadzonych w klimatach fantasy czy science-fiction. Dopiero jednak przykłady w stylu Catanu pokazały, że „gry bez prądu” potrafią zaoferować znacznie ciekawsze i bogatsze rozwiązania, niż rzucanie kostką czy przemieszczanie pionka po polach od startu do mety. Udowodniły, że plansza nie zawsze musi być jednakowa, a każdy z uczestników rozgrywki może pójść różnymi drogami do zwycięstwa. I co najważniejsze – że przez zastosowanie takich wariantów planszówki wcale nie przestają być zabawą dla każdego, nie stają się z miejsca zdecydowanie mniej przystępne zarówno dla najmłodszych, jak i już starszych osób. Dlatego w mediach możemy coraz częściej przeczytać takie hasła, jak „wielki powrót do planszówek” czy „renesans gier bez prądu”. I cóż… jest to prawda połowiczna. Owszem, Polacy znów i jeszcze chętniej oraz liczniej zasiadają do stołów, by razem w coś pograć. Tyle, że ten renesans już dawno minął. To utrwalona, dojrzała i nieustannie rozwijająca się dziedzina, która ma dla nas naprawdę bogatą ofertę rozwiązań, od najprostszych do najbardziej złożonych. Jak się w nich odnaleźć?
Można przyjąć, że nowoczesne gry planszowe poddawane są kategoryzacji technicznej i gatunkowej. Pierwsza klasyfikacja związana jest z różnymi parametrami. Czy jest to pozycja karciana, czy planszowa, zawierająca skonkretyzowaną przestrzeń gry, pionki, kostki lub inne elementy? Dla ilu osób przeznaczony jest dany tytuł? Ile czasu trzeba średnio poświęcić na rozgrywkę i jaki poziom trudności ją charakteryzuje (od ilu jest lat)? Czy to gra przenośna, czy bardziej „stacjonarna”? Oto typowe pytania, związane z kategoryzacją techniczną. Jeśli zaś chodzi o drugi sposób klasyfikacji – mamy do dyspozycji naprawdę multum możliwości. Istnieją gry familijne, przeznaczone do wspólnej rodzinnej zabawy. Pięknie wydane, z zasadami na tyle przystępnymi, że zrozumieją je dzieci, ale i na tyle rozbudowanymi, że dorośli również powinni świetnie się bawić. Są gry imprezowe, czyli na sytuacje, której towarzyszy liczna grupa znajomych, duża dawka śmiechu i hałasu, a czasem i alkohol. Są to tytuły proste w zasadach, łatwe do wytłumaczenia w parę minut i zawierające stosunkowo niewiele elementów. Oprócz tego, znajdziemy też gry logiczne, zręcznościowe, dedukcyjne (np. o tematyce detektywistycznej), przygodowe (nastawione na jak najlepsze wczucie się w świat przedstawiony i losy osadzonych w nim bohaterów), kooperacyjne (polegające na tym, że wszyscy uczestnicy grają razem przeciwko mechanizmowi gry) czy ogromną liczbę pozycji strategicznych (ekonomicznych bądź wojennych). Jeśli dodamy do tego określone techniki i zabiegi, charakteryzujące poszczególne tytuły – jak draft, worker placement, deckbuilding czy area control – dopiero zacznie nam się rysować obraz obfitości tej dziedziny rozrywki.
Co takiego dają gry planszowe?
W zasadzie, wiele z atutów „gier bez prądu” są znane od lat. Wydaje mi się jednak, że w obecnych czasach są z jednej strony bardziej uświadomione, z drugiej zaś – lepiej wykorzystywane. Przede wszystkim, nie ulega wątpliwości, że gra planszowa to miły sposób na spędzanie wspólnego czasu z bliskimi. Wszystko jedno, czy mówimy tylko o drugiej połówce, czy też grupce znajomych albo całej rodzinie. Taka zabawa dostarcza wielu emocji, a jednocześnie utrwala więzi międzyludzkie, pomaga w komunikacji. Tak jak już zasygnalizowałam, to rozrywka dla wszystkich: najmłodszych, najstarszych, kobiet i mężczyzn, przyjmująca czasem postać luźnego spotkania przy planszy, a czasem wręcz osobnego turnieju sportowego z nagrodami i wyróżnieniami. Gry planszowe dla dzieci mają często wartość edukacyjną: uczą często nie tylko liczenia, gramatyki czy języka obcego, ale również zdrowej rywalizacji, pracy zespołowej, koncentracji, strategicznego myślenia czy podejmowania nieoczywistych decyzji. A w dodatku, skłaniają (zwłaszcza najmłodszych) do oderwania się od pochłaniających niekiedy całą uwagę telewizorów, komputerów i smartfonów. Jednym słowem, wszystko to sprawia rodzi w mojej głowie jeden wniosek. „Gry bez prądu” prędko nie znikną – ani z mojego stołu, ani ze stołów rzeczy ludzi na całym świecie.