Dziś nieco inny wpis, aczkolwiek na dość istotny temat. Tak mi się przynajmniej wydaje. Chodzi konkretnie o stan polskiego czytelnictwa. Słuchając opinii różnych osób, można stwierdzić raczej tylko to, że dzisiejsze zdania odnośnie tej kwestii są podzielone. Z jednej strony bowiem, zgodnie z wynikami badań, coraz rzadziej sięgamy po książki. Z drugiej jednak niekiedy pojawia się głos o renesansie bibliotek czy rosnących w siłę, ciekawych inicjatywach, takich jak bookcrossing. Więc jak to jest z tym naszym czytaniem?

Osobiście nie wiem, jakiej odpowiedzi udzielić na tak postawione pytanie. Bo choć jestem świadoma pewnych niekorzystnych tendencji, to znowu sama wychowywałam się w środowisku, dla którego „dobra książka” nie była jedynie banalnym hasłem, dopełniającym rubrykę „Zainteresowań” w CV. Dziś, gdy studiuję, pracuję czy piszę, również w takich środowiskach się obracam. Dlatego dla tych, którzy chcieliby w jakim sensie zadbać o stan polskiego czytelnictwa, a mówiąc już bardziej serio – po prostu poszukują ciekawych pozycji z literatury pięknej – przygotowałam pierwsze, własne zestawienie książek, które z różnych względów cenię. Mam jednocześnie nadzieję, że kolejny cykl wpisów, zatytułowany „Kasiowy Regał”, będzie się rozrastał i pokaże, że nie tylko „nauki dziennikarskie” mi w głowie. A zatem, oto moje „Top 5” – zapraszam!

  • Milan Kundera, Nieznośna lekkość bytu – Tak naprawdę od dawna uwielbiam tego czeskiego autora i z przyjemnością pochłaniałam jego kolejne dzieła. Niemniej, od Nieznośnej lekkości bytu zaczęła się moja przyjaźń z Panem Kunderą. Za co tak pokochałam za te książki? Powodów jest wiele. Za piękny styl narracyjny, za bardzo ciekawie zbudowane sylwetki psychologiczne bohaterów, za niebanalne, miłosne, przyjacielskie, społeczne czy intymne relacje tych postaci, za to, jak fascynująco Milan łączy sytuacje egzystencjalne z rozważaniami filozoficznymi, przemyśleniami na temat muzyki oraz wydarzeniami historycznymi i politycznymi. I oczywiście za znakomite pokazanie realiów Czech w latach panowania komunizmu. To naprawdę jedna, niegruba książeczka, która otwiera całe światy refleksji.
  • Patrick White, Wiwisekcja – to już zdecydowanie dłuższa książka fabularna i może nieco trudniejsza – ale w uzasadniony sposób. Powieść przedstawia życie pewnego australijskiego malarza, od jego wczesnego dzieciństwa i wspomnień o rodzicach, zbieranych szklanych butelkach czy smaku polizanego płótna obrazu, do późnej starości i okresu dojrzałej twórczości. Historia przesiąknięta jest cudownymi, bogatymi opisami i wizjami, które rewelacyjnie oddają sposób postrzegania rzeczywistości przez artystę. Jednocześnie możemy być dyskretnymi świadkami intymnego uniwersum malarza. Śledzić, jak z pozornie nic nie znaczących sytuacji kiełkują inspiracje, przybierające w końcu konkretne kształty i kolory, by ostatecznie zostały utrwalone za pomocą farb. Lepszemu zrozumieniu percepcji artysty towarzyszy jednak większa zaduma czytelnika nad otaczającym go światem. Po Wiwisekcji każda inna książka wydaje się trochę wybrakowana, pozbawiona „miąższu opisów”.
  • Ernest Hemingway, Stary człowiek i morze – od razu zaznaczam, że to nie będzie jedyny przypadek pojawienia się w recenzji czy innym, podobnym zestawieniu książki, która funkcjonuje nawet jako lektura szkolna. Po pierwsze, zwyczajnie dzieło to zrobiło na mnie duże wrażenie, a po drugie – doskonale zdaję sobie sprawę, że nierzadko lektury te okazują się mniej obowiązkowe, niż by się wydawało. Jeśli więc ktoś pominął tę pozycję w swojej biblioteczce, to gorąco zachęcam do nadrobienia zaległości. Tym bardziej, że to świetne remedium na wspomniany „efekt po Wiwisekcji”. Dlaczego? Stary człowiek i morze to króciutka historia pewnego rybaka, który zgodnie z obranym trybem życia wybiera się po raz kolejny na połów. Łódź, bezkres wody, samotny bohater i jego myśli tworzą razem szczególną atmosferę bliskości z naturą, z prawdą życia. To także przystanek dla nas, dogodny grunt dla wyciszenia i pomyślenia o własnych sprawa. Jednocześnie, opowiadanie jest niemalże do granic możliwości wyzute z opisów i zbędnych elementów treściowych. A przy tym doskonałe – owo Hemingway’owskie piękno w prostocie nieraz bowiem zostało wyróżnione, chociażby prestiżową nagrodą Pulitzera.
  • Michel Houellebecq, Cząstki elementarne – możliwe, że tego autora nie trzeba nawet przedstawiać. Jego kontrowersyjne powieści narobiły trochę szumu, przynosząc Michelowi rozgłos nawet wśród osób, które tych książek nie czytały. Warto jednak osobiście przekonać się, o co tyle krzyku. Co prawda nie wszystko, co on napisał, przypadło mi do gustu, ale akurat losy bohaterów, przedstawione w Cząstkach elementarnych, wręcz mnie głęboko poruszyły. Opowieść nie należy raczej do sympatycznych, niemniej można odnieść silne wrażenie, że wielokrotnie przełamuje tabu i udostępnia nam prawdę, której chcielibyśmy sięgnąć. Postacie uwikłane są w świetnie zilustrowaną scenerię współczesności, której istotne tematy – m.in. wolność seksualna, modyfikacje genetyczne i charakter poszczególnych ruchów kulturowych – zostały bezwzględnie momentami zdiagnozowane.
  • Wiesław Myśliwski, Kamień na kamieniu – warto, żeby w pierwszym zestawieniu znalazło się chociaż jedno polskie nazwisko, prawda? Dlatego wybrałam nie byle jakie nazwisko! Wiesław Myśliwski, twórca książki Traktat o łuskaniu fasoli, wyróżnionej nagrodą Nike, ujął mnie innym tytułem. Chyba żaden literacki obraz wsi nie spodobał mi się tak bardzo, jak ten zawarty w powieści Kamień na kamieniu. Prosta mądrość o ludzkim życiu, przemijaniu, relacjach rodzinnych czy duchu historii, jaka płynie ze słów osadzonych w przyrodniczym, spokojnym krajobrazie, odczuwalnie porusza, wzbogaca i uspokaja jednocześnie. Da się zauważyć, że sięgamy po treści ciągnące za sobą duży bagaż doświadczeń i prawdziwy warsztat pisarski. To naprawdę rewelacyjna książka z gatunku takich, których… dzisiaj się już nie czyta.

Nie tylko księgarnie i biblioteki!

Stan czytelnictwa nie może być aż taki zły, skoro możemy dzisiaj korzystać z e-booków i technologii typu kindle. Zresztą, nawet pomimo nich, stacjonarne księgarnie i biblioteki wciąż mają się dobrze. Mnie ten stan bardzo odpowiada, ponieważ ma u mnie też wymiar sentymentalny – w końcu w takich realiach wzrastałam. Ale co ciekawe, świat książek jest bardziej otwarty, niż mogłoby nam się wydawać. Świadczy o tym zjawisko bookcrossingu, w które chętnie angażują się m.in. różne placówki kulturalne. Dzięki półkom i regałom, służącym swobodnej wymianie książek oraz ulokowanym w miejscach publicznych (począwszy od zwykłej ławki przy ulicy, a skończywszy na kawiarniach), każda z historii, spisanych na tych kartach, otrzymuje nowe, fascynujące życie. Jakie to piękne: zostawić komuś nieznanemu to, co przeczytaliśmy, i zabrać ze sobą to, czego jeszcze nie znamy. W ten oto sposób książki wędrują po świecie, wśród ludzi, nadając czytelnictwu zupełnie nowy wymiar.

Autor

Napisz komentarz